29 września 2018 roku klasa 6 wraz z wychowawcą odwiedziła schronisko dla zwierząt we Wrześni.
Planowaliśmy nasz wyjazd od dawna i w końcu udało nam się dotrzeć do schroniska i odwiedzić naszego wirtualnego adopciaka - pieska Maxa. Mimo wcześniejszych przygotowań, niektórzy z nas mieli pewne obawy dotyczące pierwszej reakcji na odwiedziny w takim miejscu. Obawy okazały się uzasadnione, bo faktyczne reakcje były różne. Kiedy, Pani Magda, członkini Stowarzyszenia Psi-jaciel, które doskonale opiekuje się pieskami z wrzesińskiego schroniska, oprowadzała nas po obiekcie, opowiadała o pieskach, wielu z nas miało bardzo smutne miny, a niejednemu łezka zakręciła się w oku, bo jak to mówią: J „Serce człowieka poznasz po tym, jak traktuje zwierzęta.”
Jednak kiedy już mogliśmy zabrać naszego Maksia na spacer, pieszczotom, głaskaniu i przytulaniu nie było końca. Nasz Max jest 4-letnim pieskiem, który prawie całe swoje życie spędza w schronisku, z tęsknotą wypatrując swojego ukochanego właściciela i cieplutkiego domku. Serce nam się kraje, gdy myślimy o kolejnej zimie w schronisku. Jego przyjaciel z kojca, nasz były adopciak- Marian, miał więcej szczęścia. Cieszymy się i sądzimy, że też trochę przyczyniliśmy się duchowo do jego szczęścia, znalezienia domku i prawdziwej, kochającej go rodziny. Sądziliśmy, że z Maxem będzie podobnie. Niestety, nadal czeka na kochającą rodzinę. Zastanawiamy się dlaczego, bo jest to naprawdę kochany piesek. Może nie jest brany pod uwagę przy adopcji, bo nie akceptuje wszystkich zwierząt? Ale przecież my ludzie też mamy swoje własne preferencje i nie każdy nam odpowiada….
W każdym razie kibicujemy Maksiowi i trzymamy kciuki za wszystkie pieski, żeby do każdego z nich uśmiechnęło się szczęście.
W sobotę mieliśmy również przyjemność poznać Mańka i Ślepka. Dwóch staruszków, dla których schronisko będzie pewnie domem do końca ich życia. Ślepka pozbyła się jego rodzina, kiedy zaczął tracić wzrok, stał się niepotrzebny, uciążliwy… Brakuje nam słów na takie traktowanie zwierząt, które wcześniej szumnie nazywamy „członkami rodziny”… Po tysiąckroć podpisuję się pod zdaniem „ Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”… Czas spędzony w schronisku skłonił nas dał do przemyśleń.
Drugim punktem wycieczki było odreagowanie wszelkich nazbieranych w nas emocji w Jump World. Godzinna zabawa na trampolinach w świecie Spongeboba poprawiła nasze humory. Piecze nad naszą grupą sprawowały dwie panie, które pokazywały nam i wytłumaczyły nam jak wykonywać salta i różne akrobacje, a czego nie robić, aby było bezpiecznie.
Ostatnim punktem naszego wyjazdu był oczywiście McDonald. Po wyczerpujących ćwiczeniach fizycznych nastał czas uzupełnienia zgubionych kalorii. Każdy zamówił swoje ulubione jedzenie i najadł się do syta. Po wyczerpujących doznaniach wróciliśmy do Targowej Górki.
A wieczorem nastał czas wymiany wykonanych fotek na Whatsappie J.
Renata Maciejewska