Palmiarnia i spacer na Stary Rynek w Poznaniu
20 lutego rano wyruszyliśmy ze stacji w Podstolicach, czternastoosobową grupą entuzjastów sobotnich wycieczek w poszukiwaniu innych klimatów. Dla niektórych była to pierwsza podróż pociągiem. Po przyjeździe do Poznania pierwszym punktem wycieczki był samodzielny zakup biletów powrotnych w automatach na dworcu. Dalej żwawym krokiem podążyliśmy ulicą Głogowską w kierunku parku Wilsona do głównego celu wycieczki. O tej porze roku park nie jest zbyt zachęcający, bezlistne drzewa, nie działa fontanna, wiatr hula między gałęziami. Zupełnie inny widok czekał nas w ogromnym wnętrzu Poznańskiej Palmiarni, największej w kraju i jednej z największej w Europie ekspozycji egzotycznych roślin i ryb. Na początek klimat subtropikalny (dobrze, że płaszcze zostawiliśmy w szatni). Parno i gorąco, odgłosy egzotycznych ptaków i na początek fikus dusiciel... , nas jednak nie udusił. Pani przewodnik objaśniała nam, po co roślinom tropikalnym liany, korzenie podporowe i czemu rosną tak wysoko. Dowiedzieliśmy się, że bananowiec nie jest drzewem, palmy nie mają pnia, a kora drzewa cynamonowego ma właściwości przeciwzapalne. Największa z papug nie chciała nam odpowiedzieć dzień dobry, za to karasie i karpie błyskawicznie pochłaniały rzucany przez nas pokarm. Po lesie tropikalnym zwiedzaliśmy pawilon z roślinnością sawanny i sukulenty, do których należą kaktusy. W pawilonie z roślinnością śródziemnomorską nie było już tak gorąco, pomarańcza wisiały na drzewach, ale nie były jeszcze dojrzałe, goździkowiec nie kwitł, ale cały czas otaczała nas zieleń. Na końcu przeszliśmy przez Akwarium z ciekawymi gatunkami ryb ciepłych mórz. Oprócz ryb Palmiarnia posiada jeszcze kilka gatunków płazów i gadów co uatrakcyjnia zwiedzanie. Nadeszła pora opuścić tę enklawę egzotyki będącą oazę zieleni. Wróciliśmy do naszego klimatu, chłodnego, wietrznego, na szczęście bez opadów, a teraz kolej na oczekiwanego Maka. Na terenie City Center skorzystaliśmy z ulubionej restauracji Mc Donald’s. Zanim wsiedliśmy do pociągu stanęliśmy przed nie lada wyzwaniem – dojść według planu na Stare Miasto. Prowadziły najstarsze uczestniczki wycieczki, które bez problemów doprowadziły nas do celu. Po drodze mijaliśmy charakterystyczne obiekty miasta. I tak przespacerowaliśmy obok Uniwersytetu Ekonomicznego, Akademii Muzycznej, Filharmonii , pomnika Adama Mickiewicza i Poznańskich Krzyży. Na chwilę odpoczynku weszliśmy do Teatru Animacji, który mieści się w Zamku. Gdy doszliśmy do Teatru Wielkiego trzeba było skręcić w prawo. Już z daleka rozpoznaliśmy charakterystyczny Okrąglak. Za nim znajdował się Teatr Polski. Na chwilę zatrzymaliśmy się na Placu Wolności, skąd przyjrzeliśmy się budynkom Biblioteki Raczyńskich, Muzeum Narodowego i Hotelu Bazar. Do Starego Rynku już tylko przejście ulicą Paderewskiego. Mimo zmęczenia humory dopisywały. Zanim wsiedliśmy do tramwaju, który podwiózł nas na Dworzec Poznań Główny, zajrzeliśmy do kościoła farnego, który wywarł na nas niemałe wrażenie. Przejażdżka tramwajem, (dla niektórych pierwsza w życiu) była ostatnim akcentem pobytu w Poznaniu. Pociąg na szczęście był podstawiony, mogliśmy zająć wygodne miejsca, dzielić się wrażeniami i planować następny wyjazd.
Lucyna Idasiak